23.06.2015

Pasztet z wątróbek drobiowych, pate, wątrobianka palce lizać :)

Jak zrobić pasztet ? 



W kwietniu 2015 r czyli kiedy piszę ten post 2 m-ce temu Tomek Sienicki opublikował na fp Kulinarny Splin przepis na genialny pasztet z drobiowych wątróbek. 
Zdjęcie i opis na tyle oddawały smak, że postanowiłam przepis wypróbować.
To była bardzo dobra decyzja!

Od tego czasu pasztet wg przepisu poniżej robię jak tylko kończy się zapas. 
A robię od razu wszystkie poniżej składniki x 3.
Smakuje każdemu bez względu na płeć i wiek :).
Jestem bardzo wdzięczna Tomkowi za ten przepis, to jest coś czego szukałam od dawna.

Pasztet, pate, wątrobianka 
Kulinarny Splin
:)


SKŁADNIKI

400 g wątróbek drobiowych
200 g cebuli lub szalotki
100 g boczku świeżego, wieprzowego
200 ml bulionu drobiowego lub warzywnego
3 jajka
200 gram masła klarowanego
15 gram morskiej soli
Mielony pieprz


WYKONANIE

Tomek poleca miksowanie wątróbki w dzbanku tak też robiłam do momentu, aż dzbanek miksujący odmówił współpracy. Porcja ze zdjęć jest wykonana poprzez dwukrotne zmielenie w maszynce do mięsa i też jest ok :)

Ja zaczynam od włożenia masła do garnka aby powolutku się rozpuszczało w celu sklarowania. Nigdy nie używałam gotowego klarowanego, który można kupić, więc nie wiem czy pasztet będzie dobry.






Kiedy masło się rozpuszcza kroję boczek i podsmażam. 




Boczek rzucam na rozgrzaną patelnię, bez tłuszczu - ten, który jest w boczku za chwilę się wytopi i dodaje wtedy cebulkę.




Kiedy wszystko jest podsmażone zalewam bulionem, rosołem (zawsze gotuje duży gar i mam porcje w zamrażarce gotową do użycia).
2 minutki gotowania (tak poleca Tomek) u mnie to trwa zwykle dłużej bo w tym czasie zbieram pianę z masła aż będzie klarowne. (Na 3 porcje wrzucam 4 kostki).



Pora na przecedzenie cebulki z boczkiem, bo najważniejszy jest bulion. NIE PRZECEDZAJCIE NAD ZLEWEM!!!

Bulion stygnie a ja zabieram się do miksowania/mielenia wątróbki umytej i oczyszczonej z żyłek itp. Istotne jest aby była idealnie zmiksowana i przetarta przez sitko.
Atutem tego pasztetu jest aksamitność i brak jakichkolwiek grudek.



Jeszcze raz blenduje przetarte wątróbki z bulionem, jajkami sklarowanym masłem, solą i pieprzem. Sól zwykle sypie "na oko" ale do tego przepisu radzę starannie odważyć wg przepisu.




W tym momencie można jeszcze raz przecedzić i rozlać do słoików.
Bardzo pomocny jest specjalny lejek. Przydaje się zwykle do nakładania dżemów i innych gęstych rzeczy. Eliminuje zabrudzenie krawędzi słoika i przyśpiesza pracę.
Masa jest bardzo rzadka - wszystko OK, tak ma być!



Słoiki pasteryzujemy 90 minut w temperaturze 90 st.C.
Kiedyś woda za bardzo się podgrzała i wieczko odskoczyło. 
Trzeba jednak tej temperatury pilnować.




Życzę smacznego!




ps. Słoiki z pasztetem trzymam w lodówce, ale dwa zabrałam na zlot, lodówki nie było przez 2 dni a upał na dworze w okolicy 30 st.C. Nic złego się nie stało. Zapasteryzowany pasztet mozna zabrać więc na wakacje :). Nie mam pojęcia jednak jak długo może być poza lodówką. Nie ma tam jednak konserwantów jak w konserwach... Chyba trzeba zrobić eksperyment dla celów dydaktycznych i 1 słoik pozostawić np. w szafce na dłuższy czas.






18.06.2015

II zlot zielaraski "Z miłości do roślinności"

Długo wyczekiwany przez zielarską społeczność zlot zielarski odbył się w dniach 5-7 czerwca 2015r.

Przygotowania, planowanie, setki wymienionych wpsiów i rozmów telefonicznych z Inez - główną organizatorką oraz Ewą - naszą gospodynią, właścicielką przepięknego ziołowego ogrodu, miało swój finał.





Chyba każdy miał obawy, jak to będzie czy wszystko się uda, czy będzie pogoda, czy ludzie będą zadowoleni.
Mieliśmy swoje wyobrażenie jak to będzie a w głowach wspomnienia z I zlotu zielarskiego sprzed roku.

Jednak wszystkie obawy okazały się niepotrzebne a rzeczywistość przerosła najśmielsze wyobrażenia.

Nic złego się nie przytrafiło, pogoda była przepiękna, ludzie sympatyczni i życzliwi a ilość ziół w ogrodzie Ewy niepoliczalna.

Do końca prawie nie było wiadomo czy prof. Łukasz Łuczaj będzie mógł nas odwiedzić.

od lewej: prof. Łukasz Łuczaj, ja i Inez

Decydujący był fakt, że na zlocie zjawili się także Ania i Artur - prof. Łuczaj bardzo chciał się z nimi spotkać.




Autorzy wspaniałego bloga Oblicza Gruzji i zlotowego kina stodołowego - zaprowadzili nas do pieknej Gruzji poprzez multimedialny pokaz pod gwiazdami wyświetlany na drzwiach stodoły - niezapomniana atmosfera :). Kino było okraszone obrazem, dźwiękiem ale i zapachem swańskiej soli robionej na miejscu.

Łukasz Łuczaj zjawił się w sobotę i był z nami przez 2 dni. Dzielił się swoją wiedzą z każdym kto tylko zadał pytanie, sam też przyglądał się i przysłuchiwał zlotowiczom.

rośliny w ogrodzie Ewy i Jurka - gospodarzy, którzy gościli nas wspaniale w swoim uroczym obejściu



prof. Łuczaj opowiada nam o roślinach w terenie


Na zlocie było do wyboru sporo warsztatów praktycznych i wykładów teoretycznych. Były masaże, terapie, kosmetyki, tloczenie oleju, robienie mydeł i powideł, konkurs nalewkowy i gry na gitarze, ziołowe opowieści i survivalowe sposoby na przetrwanie bez prądu i bieżącej wody.

Małgosia zabrała nas do lasu i opowiedziała o drzewach, ptakach, o ściółce, gospodarce leśnej, co robić kiedy się zgubimy i o niebezpieczeństwie pożarowym.



Na pewno pominęłam jakieś atrakcje, dlatego przeczytajcie jeszcze relacje innych:
Ola domowa i jej relacja
Relacja Inez tutaj
Zezowaty Zorro i jego punkt widzenia
okiem Zielichy

W sobotę przed południem razem z Szymonem poprowadziłam grupę chętnych na warsztaty terenowe z rozpoznawania roślin jadalnych i leczniczych. Podczas warsztatów zebraliśmy rośliny jadalne z których Miłochna, Zielicha i Artur Bokła przyrządzili na ognisku obiad.





Po obiedzie Inez ogłosiła świeto octu, czyli OCTOBERFEST.


Ja pokazałam zlotowiczom matki octowe, opowiedziałam jak proste i pożyteczne jest samodzielne wykonywanie octów. Jaka jest różnica w fermentacji tlenowej i beztlenowej, czli jak niechcący zrobić wino zamiast octu.



Przywiozłam niezwykle mocny ocet z białych winogron bez użycia wody - Ph3 i z kwiatów nasturcji - piękny kolor i specyficzny kolor.
Ktoś ofiarował przepyszny miód i każdy mógł sporządzić sobie oxymel, czyli zdrowy i pysznynapój z octu, miodu i wody.

Inez przedstawiła sposób na wykonanie octu balsamicznego i kilka innych octowych informacji, dalej temat pociągnęła Basia - administratorka forum łuskiewnik, która przekazała wiele informacji nie tylko o octach, ale jak ważna jest właściwa flora bakteryjna w naszych jelitach.

Na "Kursie dla początkujacego zielarza" pokazałam uczestnikom jak przeprowadzić "fermentację" a raczej utlenianie enzymatyczne liści malin, jerzyn, czeremchy, jarząbu.



Degustowaliśmy przefermentowane i ususzone wcześniej liście wierzbówki kiprzycy i bergenii sercolistnej, czyli słynny Iwan czaj i Czirgijski czaj. Uczestnikom zdecydowanie lepiej smakowała wierzbówka kiprzyca.



Kolejnym punktem kursu była degustacja kwasu chlebowego i samodzielne wykonanie. Pokazałam wystrzałowo jak zmienia się nasycenie kwasu chlebowego CO2 z upływem czasu.


Wiozłam kilka litrów kwasu chlebowego na zlot, ale ta butelka poniżej wystrzeliła w bagazniku, zostało tylko zdjęcie :)



Z ziół przywiezionych z mojego ogródka zrobiłyśmy ziołomiód.
Dziewczyny miały okazje spróbować ziołomiódy, które przywiozłam z domu.


Używaliśmy takich narzedzi - bardzo przydatne polecam zakupić



Kiszony czosnek niedźwiedzi i pesto także cieszyły się powodzeniem.

Podczas kursu odwiedził nas prof. Łuczaj, zaskoczony był smakiem marmolady świerkowej i kolorem kwasu chlebowego, dotychczas miał okazje próbować ciemniejszych i gęstrzych, ale pochwalił smak i wykonanie, było mi bardzo miło :). Opowiedział nam o tradycji, rejonach i historii wytwarzania kwasu chlebowego.

ps. w butelce po żytniej jest szampan z kwiatów gruszy :)


Kursantki dostały na zakończenie starter do zrobienia kwasu chlebowego/chleba/barszczu, matke octową do samodzielnego wykonywania octów z czego dusza zapragnie :), sadzonki ziół i płukankę do włosów.



 

Dziewczyny obiecały, że będą po powrocie do domu informacje z kursu wdrażać w życie, zatem czekam niecierpliwie na ich relacje :)

Wszystko co dobre szybko sie kończy a do końca zostali :




DO ZOBACZENIA ZA ROK :)

IX Franciszkańska Konferencja Zielarsko - Farmaceutyczna

30 maja 2015 r odbyła się IX Franciszkańska Konferencja Zielarsko - Farmaceutyczna w Panewnikach.

W tym roku temat był następujący: "Dieta, profilaktyka i leki roślinne w chorobach onkologicznych"

Podczas konferencji można nabyć materiały bieżace i archiwalne.

Jak co roku zjawił się także Pan Krzysztof Kamiński - redaktor naczelny kwartalnika Porady na zdrowie z którego od kilku lat korzystam i jako stała prenumeratorka otrzymałam od Pana Krzysztofa darmowy archiwalny egzemplarz :).



Na miejscu można także nabyć produkty naturalne kosmetyczne, lecznicze oraz suszone zioła.

Wiele prezentowanych treści można znaleźć w publikacjach, ale nic nie zastąpi osobistego spotkania z autorytetami :).

Nieoficjalna częś konferencji na którą sporo osób także czeka to spotkanie z ludźmi z którymi korespondujemy wirtualnie :).

 dr Różański ogląda moją okolicznościową bluzkę z napisem
"Nie wierzę w życie pozaziołowe"

W tym roku udało nam się odnaleźć bez problemu, znamy się także z warsztatów terenowych organizowanych przez dr Różańskiego w Krośnie, zlotów zielarskich czy poprzednich konferencji.

Bardzo cieszę sie na takie spotkania. Jest to miejsce gdzie są ludzie o podobnych zainteresowaniach, mówimy tym samym językiem.

Dobrze jest w życiu mieć pasje i odnaleźć swoje stado nawet jeśli trwa to zbyt krótko i zdarza się za rzadko.


 Jak co roku na koniec pamiątkowe zdjęcie :)

ps.Z. dziękuję za zdjecia :)